niedziela, 19 stycznia 2014

Chapter 18

Pov Melody
To dziś. Prezentacja projektu. Dzień którego się obawiałam. Bałam się że po skończeniu tej pracy, kontakt z chłopakiem zniknie. Bałam się, czas przeszły.

-Piękna i Bestia to bajka ukazująca powierzchowność niektórych ludzi. Jak bardzo liczy się wygląd. Historia napisana kilka lat temu, tak doskonale pasująca do dzisiejszych czasów. Besta była brzydka z zewnątrz, miała zepsuty charakter i ponure nastawienie. Ale nikt nie chciał tego zmienić, nikt nie próbował- Marcel wprowadził wszystkich w temat. Niewiele osób go słuchało, ja bym się nieco zraziła, a on pozostawał niewzruszony i kontynuował walkę o ocenę.
-Bestia stała się Bestią poprzez swój charakter. Był samolubny, arogancki, traktował wszystkich z góry, uważając się za lepszego. Odmówił pomocy, pewnej czarownicy, która zmieniła jego życie, zamieniając go w potwora.
-Po takiej metamorfozie dawny książę zamknął się w sobie i jeszcze bardziej wyparł na ludzi. Nigdy nie miał przy sobie nikogo twierdząc że mu to nie potrzebne. Ostatecznie przekonał się jak bardzo się mylił
-Klątwa Bestii polegała na tym, że ktoś musi go pokochać, zanim ostatni płatek zaczarowanej róży zwiędnie. Pokochać jego wnętrze, pomimo wyglądu.
-Zagubiony kupiec zatrzymał się na noc w zamku potwora. Za nocleg, Bestia uwięziła starca za którego po jakiś czasie przyszła Piękna Bella. Jego córka.
-Bella była idealna, miła, piękna, życzliwa. Nie oceniała po wyglądzie, dała Bestii szansę. Okazało się że obudziła w Bestii człowieczeństwo. Sprawiła że zaczął kochać. Udało jej się przełamać klątwę. Pokochała szkaradę. Nie była powierzchowna.

-Piękną i Bestię można porównać do nas-powiedziałam nieśmiało. Mam przyznać się przed wszystkim że byłam w błędzie. To dużo kosztuje, ale jest tego warte- Tylko ja jestem gorszą wersją Belli. Początkowo nie dałam szansy tylko sama jej oczekiwałam. Chciałaby nie oceniano mnie powierzchownie, podczas gdy sama to robiłam. Chciałam szanse, której początkowo sama nie chciałam dać. Oczekiwałam pozytywnego nastawienia do siebie, gdy sama go od siebie nie dawałam. Ale dostałam to. Dostałam szansę na pokazanie prawdziwej siebie. Na przedstawienie się bez etykietki. Na odegranie własnej roli, tej mojej, nie tej mi przypisanej. Po czasie i ja ją dałam. Dałam szansę i zaczęłam dostrzegać pozytywy, piękno i prawdę drugiej osoby. Zdałam sobie sprawę że moje zachowanie było gorsze niż sądziłam. Zdałam sobie sprawę że krzywdząc innych krzywdziłam siebie. "Żyć to nie to samo co być żywym" . Poznałam kogoś, dzięki komu przestałam udawać. Tak, udawałam. Cały czas grałam, przypisaną mi kwestię. Robiłam to czego wszyscy oczekiwali. Ale to moja wina. Popełniłam błąd którego nie naprawię- skończyłam moją "przemowę". Nie była ona zbytnio w tematyce pracy. Więc jestem wdzięczna że pan Collwer mi nie przerywał. Widocznie był zaskoczony. Nie sądzę by ktokolwiek spodziewał się ode mnie takiego wyznania.

-Powtarzamy "liczy się wnętrze" ale czy się do tego stosujemy? Czy ustalam to jako naszą zasadę? Czy potrafimy tak patrzeć? Wygląd jest ważny, ale nie najważniejszy. Nie zawsze on o nas świadczy, on jest mylny. Zadziwiające ile może zmienić w życiu. To charakter o nas świadczy, nasze zachowanie w stosunku do innych. "Dostajesz to co dajesz". Musimy przestać oceniać ludzi po wyglądzie. Zacząć dawać szansy na pokazanie im, kim są. Powinniśmy wyjść z szufladek, nie pozwalać się etykietkować. Przestać myśleć, patrzeć i działać stereotypami. To nie nasz, tylko czyjś punkt widzenia, przyjęty przez otoczenie.
-W szkole mało kto jest sobą. Boimy się pokazać prawdziwą wersję siebie, gdyż boimy się reakcji innych. Boimy się braku akceptacji, odrzucenia, samotności. Dlatego wolimy kogoś udawać. Być tym kim chcą byśmy byli. Czyjąś drugorzędną wersją. W tym całym udawaniu, zapominamy kim jesteśmy. Gubimy się, a potem nie potrafimy odnaleźć. Zatracamy się w tym. Przejmujemy się opinią innych, bardziej niż swoją.
-Czasami powinniśmy być odrobinę bardziej samolubni. Myśleć o sobie, i o tym kim chcę być i jak się zachować. Nie bać się reakcji innych. Wyjść z cienia i nie dać się innym ustawiać. Zacząć wierzyć w siebie i stawać się silniejszymi. Zapomnieć o udawaniu i być sobą. Nie zatracać się w konkurowaniu, z każdym i po prostu być sobą. Nie pozwolić się zniszczyć

-Każdy jest piękny na swój sposób. Tacy jesteśmy i tacy się czujmy. Czujmy się pięknymi wewnątrz i na zewnątrz. Nie przejmujmy się niedoskonałościami, bo to one czynią nas doskonałymi. Nikt nie ma prawa Cię oceniać, ani sprawiać byś czuła się gorszy, czuł się gorszy. Nikt mi nie dał takiego prawa, i nigdy nie da. Podczas tego projektu zrozumiałam jak bardzo się myliłam, w jakim kłamstwie żyłam. Myślałam że jestem idealna, tymczasem będąc pełna niedoskonałości. Jak każdy jestem nieoszlifowanym diamentem.
Dowiedziałam się o tym za późno. Za późno uświadomiłam sobie kim naprawdę jestem. Zgubiłam się sama w sobie.

-Bella pokazała nam, że nie wygląd się liczy, i że w każdym jest ukryte dobro. Powinniśmy brać z niej przykład i szukać człowieka w człowieku-Marcel zakończył naszą prezentację podczas gdy ja, walczyłam z łzami.



Odkąd przedstawiliśmy klasie projekt coś się zmieniło. We mnie, w szkole, w uczniach. Okazało się że nie jaki Simon nagrywał naszą pracę, twierdząc że czekał na mój wybuch i kompromitacje. Z nie małym zadowoleniem przyznam że mu się to nie udało. Filmik dostał się na stronę szkoły i chyba wzruszył coś w dzieciakach. Jest lepiej, albo mi się tak tylko wydaje.
Przestałam chodzić środkiem korytarza, udając wielką gwiazdę. Nie mam zamiaru wrócić do tego kim byłam. Już nigdy. Nikogo nie obgaduję, nie poniżam, nie plotkuję i nie narzekam. Jestem wdzięczna za to co mam. Daję siebie nie oczekując nic w zamian. Zyskałam klasę. Przeprosiłam wszystkich uczniów, gnębionych przeze mnie lub z mojej winy. Próbuję wszystko naprawić, zacząć od nowa.
 Nie rozmawiam z Eleną i Rose. Chcę się odizolować od takiego towarzystwa. Z przyjemnością "oddałam" Elenie moje "miejsce". I teraz to ona "króluje". A raczej próbuje bo w szkole zniknęły prawa dżungli. Każdy jest na równi. Zniknęła ta obecna wcześniej nienawiść. Scena w stołówce została rozebrana i bezpowrotnie usunięta ze szkoły. Dręczyciele dalej są, ale coraz częściej powstrzymywani. Liceum Lincolna zaczyna wszystko od nowa.




9 komentarzy:

  1. Anonimowy5:47 PM

    niesamowityyy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku ... cudo <33
    To naprawdę opisuje codzienne życie w szkole.
    Czytałam to ze łzami w oczach, bo wiem że tak naprawdę jest ;/
    Niestety ciężko jest to zmienić, ale Ty ukazałaś to w taki sposób że jakby Ci wszyscy dręczycie to przeczytali na pewno ich zachowanie zmieniło by się :))
    Jesteś taka cudowna, piszesz tak niesamowite fanfiction że aż po prostu ciary mnie przechodzą gdy czytam każdy nowy rozdział :* ^.^
    Dziękuję Ci za Twoją pracę i trud włożony w pisanie tego opowiadania <3
    Mam nadzieję że przybędzie tu więcej czytelników (postaram się o to :D) i będziesz miała duuuuuuuuuuuuuużo weny, czego Ci życzę ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna przemowa Mel , wzbogacona różnymi epitetami nic tylko czytać ,czytać i czytać <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy9:12 PM

    Cudowny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny czekam na mm xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy7:42 PM

    To jest niesamowite! Cudowna przemowa Mel :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy1:02 PM

    KOCHAAAM!!! /Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy8:40 PM

    Cudo *.*

    OdpowiedzUsuń