sobota, 4 stycznia 2014

Chapter 16

Pov Melody

Po raz kolejny w moim życiu internet odegrał w nim wielką rolę. A raczej ludzie w nim. Często jak nie potrafię sobie z czymś poradzić, chcę pogadać. Uciekam się do niego, jak większość nastolatków. Szukam w nim zrozumienia, nie w realnym świecie.
Złamane serca leczy się ciężko, rozterki miłosne są jednym z najcięższych problemów. Mówią, to bez sensu, po co zawracać sobie głowę kimś kto Cię  nie kocha, lubi. Nie wiedzą jak ciężko jest zapomnieć, jak ciężko jest się uporać z odrzuceniem. Nie zrozumiesz tego do puki nie przekonasz się na własnej skórze.
Komuś ze złamanym sercem ciężko pomóc. Ona opowiada Ci swoją historię, kończąc szczerą prawdą o braku większych szans. Z jednej strony chcesz ją wspierać, dać nadzieję, że są szanse, a z drugiej czujesz się źle z okłamywaniem jej i samego siebie. "Nieszczęśliwa miłość, to ta, gdy wiesz że kochasz, lecz tylko to musi Ci wystarczyć"
Od niedzieli piszę z pewną Kathy. Dziewczyna uznała że moja historia jest niczym z tandetnego serialu. W sumie, popularna dziewczyna zostaje przydzielona do projektu z kujonem, następnie ona się zmienia "na lepsze" i zakochuje się w nieudaczniku. Takie seriale kończą się zwykle szczęśliwie, więc czy i ja, mogę na takie zakończenie liczyć? 
      Dziewczyna radziła mi "wyłączyć" uczucia. Twierdząc że jeżeli wcześniej mi się udało, to i tym razem pomoże. Problem w tym, że nie chcę, być dawną Mel. Ale jestem zbyt słaba by się temu opierać. Z jednej strony chciałabym nic nie czuć, nie cierpieć, niczym się nie przejmować. A z drugiej, czuję że zyje, w końcu jaką normalna reakcja z mojej strony. 
Z Marcelem, nie gadałam od soboty. Minął dzień, a ja czułam że strasznie się od siebie oddaliliśmy. To, co było zniknęło. Cokolwiek było między nami, już tego nie ma. 
     Przyznam, że podniosła mnie na duchu. Zwykłe "będzie dobrze" czasem kłamliwe, a tak pomaga. 
Idąc do szkoły, również z nią pisałam. Pomagało mi to odwrócić uwagę od niepożądanych myśli. Nie zwracałam uwagi na drogę, szłam wgapiona w ekran, przyzwyczajona do ustępowania mi drogi. 
"Przyszła -.-"
"Kto? :o"
"Panna popularna, wiesz mój populars. 
Nie chcę Cię obrażać, bo Ty jesteś cudowna, 
Ale ona nie! -.-"
"Za co jej tak nie lubisz?"
"Ocenia po wyglądanie (..)"
"A ty teraz też tego nie robisz?"
"Możliwe. Dziwne ciągle gapi się w telefon. 
A gdzie jej psiapsiółeczki?"
"No nie wiem.."
"Zaraz odwali jakąś scenę"

No i moja pocieszycielka, okazała się jedną z uczennic mojej szkoły. Cudownie! Oczywiście, że musiała mnie już wstępnie oceniać. Jestem świetna, ale ja nie? Gdyby tylko wiedziała. Rozejrzałam się po korytarzu i szukałam dziewczyny w różowej bluzie. Brunetka, z wysokim kucykiem, ubrana w dużą różową bluzę i czarne spodnie wpatrzona w telefon, to pewnie ona. 
Czułam się jeszcze gorzej niż w sobotę. Osoba, która dawała mi nadzieje, utrzymywała w przekonaniu że jestem wspaniała, nienawidzi mnie. Dziewczyna okazała się powierzchowna, uważała mnie za taką, nie zauważają że sama taka jest. 
Jestem mściwa? Tak. I w tym momencie chciałam wykorzystać moją wredną stronę, której tak zawzięcie starałam się pozbyć. 
Zatrzasnęłam szafkę, huk sprawił że ruch korytarza zatrzymał się i większość oczu, spoczęłam na mnie. 
-CZY TO JEST SCENA!-krzyknęłam, każdy wyraz powoli, osobno i głośno. 
Zgromadzeni popatrzyli na mnie jak na idiotkę, nie przeszkadzała mi to. W tym momencie mało mnie obchodziło ich zdanie, dziewczyna zabrała torbę z ręki i zniknęłam za rogiem. Odważne. Cóż, chyba się zorientowała z kim pisała. Domyśla się że chodzi o Marcela? A jak komuś wygada? To mój sekret. Część mnie. Moja prywatność. Mam nadzieję że zachowa się honorowo. 


Niedługo zacznie się sezon sportowy. Co oznacza, więcej meczy i nowy skład. Potrzebujemy trzech chłopaków i dwie dziewczyny. Mam nadzieję że szybko się z tym uporamy. Nie chcę siedzieć tu do wieczora.
Przyznam że udawanie idzie mi coraz lepiej. Będę genialną aktorką.
Jedynym plusem tego całego siedzenia tutaj, był mój ukochany strój, którego długo nie zakładałam. Zawsze czułam się w nim pewniej. Byłam odważna, wtedy nie było rzeczy niemożliwych. Coś jak kostium superbohatera. Tyle, że ja nie ratowałam żyć, a raczej je niszczyłam.
Wysoki kucyk, skąpy strój, różowa szminka i mogę wszystko.
Przyszło pełno dziewczyn. Co druga nawet się nie przedstawiła.
Skoro wszyscy uważają mnie za totalną sukę, to chyba powinnam się zacząć tak zachowywać. Muszę sprostać ich oczekiwaniom. To ich serial, ja tylko odgrywam przypisaną mi rolę.
Do sali weszła ONA
-Następna!-krzyknęłam na wstępie
-Al..
-Następna-powiedziałam uśmiechając się wrednie
"Podobno chciałaś się zmienić. Tak szybko Ci przeszło? Marcel na pewno nie umówi się z TAKĄ Mel" On się nie umówi z żadną, ma Jen.
Po dwóch godzinach wybraliśmy nowy skład, było ciężko, ale wreszcie mam święty spokój. Rose wywiesiła listę na drzwi sali i mogłam iść do domu. Mogłam, choć wcale nie miałam ochoty tam iść.
-Dziewczyny idziemy do centrum?-zapytała Elena, szybko przystanęłam na jej propozycję.
Siedząc w małej kawiarni, czułam się jak dawniej. Nie czułam nic, bólu, smutku, szczęścia, zimna. W ciągu kilku godzin wyłączyłam uczucia, ponownie. Kilka dni temu błagałam o taki stan, teraz go żałuję. Ale jestem zbyt słaba by się cofnąć. Zbyt słaba by walczyć.
-Co tam u Ciebie Mel?-zapytała Elena
-W porządku, jestem tylko zmęczona tym całym projektem-przygryzłam wargę, pod wpływem kłamstwa.
-Też bym była-oznajmiła- Ja tam nie mam tak źle, chłopak jest nawet fajny- oznajmiła po czym upiła łyk swojej kawy
-To on nie robi wszystkiego sam?-zapytała Rose. Jej głupota często mnie irytowała, ale bez niej nie była by tą Rose co jest.
-Właśnie nie. Facet od angielskiego, poinformował mnie że kapnie się gdy praca będzie wykonania przez chłopaka. Poza tym wnioski mamy wyciągnąć przed całą klasą, ustnie, więc i tak bym musiała brać w tym jakiś udział-wyjaśniłam bez emocji
Właśnie teraz zaczęłam się zastanawiać co by było gdyby Marcel robił ten projekt sam. "Byłoby lepiej?" Nie. To dzięki niemu zrozumiałam jaka się stałam. To dzięki niemu się zmieniłam. Zatoczyłam błędne koło. Wróciłam do punktu wyjścia. Może to karma? Widocznie nie zasługuje na szczęście.
-Przestań, Melody idzie pewnie z Louisem-usłyszałam Rose
-Umm, nie wiem-powiedziałam, nie wiem o czym mówiły, ale cokolwiek to jest nie chcę iść tam z Lo
-Ja z nim pójdę-powiedziała Elena, zarzucając włosy do tyłu "A proszę bardzo" 
-Uważaj na jen-powiedziałam cicho
-Kogo?-zapytała
-Nikogo-uśmiechnęłam się "żyj w niewiedzy "

-Pa kochane, świetnie się bawiłam. Do jutra!-pomachałam im na "do widzenia" i weszłam do domu.
Po dzisiejszym dniu stwierdzam że stara Mel, wróciła i wcale mi się to nie podoba. Pogubiłam się i muszę to jakoś naprawić.


____________________
Hej ;) 
A więc jak w nowym roku? 
Twitter zaczął go w wielkim stylu ;) 
Hhehehe mam nadzieję że sie podoba
Co sądzicie ? ;*

#StayStrongLouis

8 komentarzy:

  1. Anonimowy4:04 PM

    Świetny !!!!!!!! Kocham tego bloga i czekam na następny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy4:13 PM

    Kocham to opowiadanie , jest cudowne!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam,uwielbiam,uwielbiam to :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział <33
    Z niecierpliwością czekam na następny cudowny rozdział :* :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny ? Cudownie piszesz w wolnych chwilach zapraszam do mnie : http://to-jest-ta-chwila-uwierz-w-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy10:03 AM

    To jest niesamowite! *o* Nowa Mel? Wolę tą dawną ;c Mam nadzieję że powróci ;) KOCHAM CIĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy3:36 PM

    nie powiem, trochę się pogubiłam.. do Marcela przyszła dziewczyna z psem i w dresie, czyli na pewno Mel, a tu bum.. i proszę pisz więcej
    @oliifka

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy10:03 PM

    Cudowny *U*

    OdpowiedzUsuń