piątek, 9 maja 2014

Chapter 26

postacie pojawiające się w rozdziale:
-Dan Green
-Victor Fosters
-Ted Hay
-Seth Berg
-Oliver Larsson
-Blanca Norton
-Sally Miller
-Edith Scott
-Mercedess Levine



pov. Marcel (przed spotkaniem z Melody)

Siedziałem w aucie obserwują tak dobrze znaną mi drogę. To jest właśnie to co otrzymują dzieci rozwodników.  Jedno z rodziców i podróże do drugiego, co jakiś czas. Tak to przynajmniej wyglądało
u mnie. Nie minął drugi rok od ich rozwodu, a oni już zachowują się jakby się nie znali. Za każdym razem gdy mama odwozi mnie do taty mam nadzieję, że wysiądzie ze mną i się z nim chociaż przywita. Ale nie,
ona odjeżdża, żegnając się ze mną. Za każdym razem gdy odjeżdża czuję się zawiedziony.
Nie rozmawiają ze sobą, chyba, że to konieczne. Nie składają sobie życzeń na święta, urodziny, imieniny.
Nie pogodziłem się z tym.
Ciągle żywię nadzieję, że pewnego dnia mama wstanie uśmiechnięta. Przyjdzie do kuchni i znowu będzie podśpiewywać pod nosem. Zrobi herbatę i powie mi, że wracamy do taty, że jest szczęśliwa.
Pomimo, że od ich rozstania minęło tyle czasu, ja dalej nie wiem co się stało. Nie mam pojęcie czemu pewnego dnia, mama oznajmiła mi, że się rozstają. Nie powiedziała czemu. Do tej pory tego nie zrobiła. Nie wiedziałem czyja to wina, ale nie zastanawiałem się dwa razy gdy mama zapytała czy się z nią przeprowadzę. To, że to zrobiła było dobrą decyzją. "Dla Ciebie egoisto" Sama chciała.
-A jak tam z tą dziewczyną?-zapytała mama przerywając cieszę
-Tą, której tak bardzo nie lubisz?-powiedziałem szorstko. Nie podobało mi się to, że moja mama nie lubi Mel
-Od razu nie lubię. Ale wydaje się wredna i zarozumiała-skrzywiła się
-Nie znasz jej- przypomniałem
-To nas poznaj- wzruszyła ramionami. Nie taki zły pomysł. "Zapamiętać"
   -Słyszałam od mamy Andi'ego co zrobiłeś na balu- oświadczyła mam po chwili ciszy. Jęknąłem zażenowany- Nie wstydź się Marcelku, to było słodkie-uśmiechnęłam się i jestem pewien, że jedynym powodem dlaczego mnie nie poczochrała jest to że kieruje.
-Dzięki-mruknąłem i wiedziałem że jestem czerwony.
-Jak z bajki. Kto by pomyślał, że mój syn jest taki romantyczny-rzuciła śpiewanie
-Mamo. Przestań- Naprawdę, to sprawia, że czuję się niekomfortowo.
-Dalej zastanawiam się jak wygrałeś-przyznała. Cóż, dzięki za szczerość.
-Widocznie, wyglądałem najlepiej w tamtej sali-wzruszyłem ramionami. Nie specjalnie cieszyło mnie
to że wygrałem.
-Widziałam jak wyszedłeś z domu i wcale się nie zdziwiłam jak wróciłeś z koroną-powiedziała i puściła mi oczko
-Mamo, nie flirtuj ze mną-rzuciłem zaczepnie, co wywołało u niej śmiech. Zrobiłbym wszystko by widzieć
go częściej.
-Przepraszam-zaśmiała się- I tak będziesz mój-zagroziła. Tak, mamo śmiej się z mich adoratorek.

-Baw się dobrze- powiedziała z udawanym uśmiechem, gdy zatrzymaliśmy się pod domem ojca
-Nie wejdziesz?-zapytałam z nadzieją, że może tym razem odpowiedź będzie inna.
-Nie. Może innym razem-powiedziała stanowczo i uśmiechnęła się by złagodzić odmowę.
Przytaknąłem i pocałowałem ją w policzek. Odpiąłem pasy i wyjąłem torbę z bagażnika.
-Kocham Cię-pomachałem do niej i założyłem torbę na ramię
Odwróciłem się w stronę domu. Miejsce, w którym się wychowałem wydaje się teraz takie obce.
Zapukałem i czekałem aż ktoś mi otworzy.
-Marcel! Kochanie, tyle razy mówiłam. Nie pukaj. To także twój dom -przywitała mnie Alma. "Nie mów do mnie kochanie" "To nie mój dom" "także?" 
Alma Lopez jest dziewczyną mojego taty.
Nie lubię jej. Jedyne za co jej nie lubię to, to że zabiera mamie tatę oraz niszczy ich szansę na powrót
do siebie. Poza tym nie mam nic.
Jest miła, wesoła, zabawna, dość zgrabna i ma wyjątkową hiszpańską urodę. Jej ciemno brązowe włosy sięgają jej do ramion, ma ciemno brązowe oczy i duże usta.
Jest bardzo ładna.
Ale i  tak jej nie lubię. Wydaje mi się że ona zdaje sobie z tego sprawę, ale nic nie mówi. Staram się być miły, ale niech nie oczekuje zbyt wiele.
Przerzuciłem torbę na drugie ramię i zdjąłem trampki. W przedpokoju było więcej par butów damskich, wisiało więcej kurtek i na szafce obok lustra stał koszyczek, chyba z biżuterią.
-Wprowadziłaś się?-zapytałem spięty. "Błagam, nie"
-Tak-cicho przytaknęła wpatrując się w podłogę
-Och. Pójdę na górę-powiedziałem uciekając wzrokiem
-Zejdź za godzinę, tata wróci i obiad będzie-poinformowała mnie. Przytaknąłem. Szybko pokonałem schody i otworzyłem drzwi do mojego dawnego pokoju. Uśmiechnąłem się lekko.
Jest tu wiele wspomnień. Jedna ze ścian pokryta jest zdjęciami. Na półce stoją puchary, medale i dyplomy
z zawodów, konkursów. "Zawsze taki ambity" Łóżko dalej ma to rozcięcie na oparciu, a jedna ze ścian wciąż jest brudna od tego soku, którym kiedyś rzuciłem.
Usiadłem na łóżku i przyglądałem się wszystkiemu. Patrząc na ścianę ze zdjęciami, zdecydowałem że muszą być tu zdjęcia Mel i z Mel. Przykleję je, "jutro". 

Po jakiejś godzinie zszedłem na dół. Nie ukrywam z lekką niechęcią. Cóż, po informacji o wprowadzce Almy czuję się tu bardziej nieswojo.
Kobieta siedziała na kolanach taty i spokojnie ze sobą rozmawiali.
Wyglądali na szczęśliwych.
"Nie"
Dziewczyna miała głowę opartą na ramieniu taty a jego ręka pocierała jej plecy w kojącym geście.
Chrząknąłem chcą zwrócić na siebie uwagę. Odwrócili się i oboje uśmiechnęli, kobieta delikatnie a tata szeroko i szczerze.
Gdy widzę tego typu uśmiechy czuję się kochany. Że komuś na mnie zależy i cieszy się z mojego widoku. Jedna z rzeczy którą tak bardzo lubię, a której tak wiele nie zauważa.
-Synu!-krzyknął i zsunął brunetkę z kolan. Poszedł do mnie i dość mono mnie przytulił- Jak dobrze Cię widzieć- powiedział a ja uśmiechnąłem się. "Jesteś ckliwy" 
    Siedzieliśmy przy stole spokojnie, mało rozmawiając. Opowiadałem co tam w szkole, kilka zmyślonych historii "co tym razem zrobiłem z kumplami" i ogólne relacje z balu "Dlaczego wszyscy tak go przeżywają?". Tata opowiadałam jak u niego w pracy i co nowego u sąsiadów, dorzucił kilka słów
 o wprowadzce Almy, chcą ją włączyć bardziej do rozmowy. Ale widząc moją minę dał sobie spokój.
-Ta dziewczyna to tak na dłużej?-zapytała brunetka
-Tak-uśmiechnąłem się.
-Pierwszy prawdziwy związek?-zapytał z cwanym uśmiechem tato. Kiwnąłem głową i spuściłem wzrok na talerz.
-Związki z liceum są najlepsze. Zazwyczaj są bardziej na poważnie, są trwalsze..-rozmarzyła się Alma-Połowa stanów jest w małżeństwie z swoją licealną miłością-powiedziała rzeczowym tonem "Gówno prawda" 
-A potem są rozwody. Po jakimś czasie ludzie zdają sobie sprawę, że to nie ta sama osoba co za czasów szkoły -powiedział ojciec. Upuściłem widelec na talerz, sprawiając że oboje na mnie spojrzeli
-Pójdę na górę-powiedziałem gwałtownie wstając od stołu. "Tato, mamę poznałeś w liceum"


 Obciągnąłem spodnie w dół i przyspieszyłem kroku. Minęło trochę czasu odkąd widziałem się z moja paczką. Pomimo tego, że to fałszywe, samolubne, złośliwe osobniki to i tak za nimi tęskniłem, chociaż trochę. No i za tym miejscem. Naszym miejscem.
Jest ono w środku parku, zarośnięta, mało znana część tego obszaru. Dawniej był na niej wypalony spory placek, więc w pewne wakacje zbudowaliśmy z chłopakami tam drewnianą altankę. Wujek Victor'a jest architektem, więc pomimo, że budowały to czternastolatki altanka jeszcze się trzyma. Od kilku lat, naprawdę dbamy o to miejsce i wygląda ono coraz lepiej.
Altana jest w kształcie koła, w środku po bogach są szerokie deski służące jako ławki.
-Styles!- krzyknął Dan
-Green!- odkrzyknąłem i przybiłem z nim piątkę. Przywitałem się z chłopakami i kiwnąłem głową do dziewczyn.
-Mar!-usłyszałem i od razu skrzywiłem się na dźwięk tego głosu- Wiedziałam, że wkrótce wrócisz- uśmiechnęłam się z wyższością, jak Mel kiedyś. "Czy ja właśnie je porównałem?" 
-Mój tata tu mieszka-zauważyłem.- Za trzy dni wracam-dodałam chcą uniknąć kolejnych pytań i dalszej konwersacji z blondynką.
-Szkoda-mruknęła "wielka"- Ale wrócisz na nasz bal?-zapytała z nadzieją "Ha, nie"
-Po co? Już miałem swój bal- wzruszyłem ramionami i usiadłem obok Ted'a
-Teraz pójdziesz ze mną. Będziesz królem i znowu będziemy wszyscy razem. Wiesz jak dawniej-uśmiechnęła się klaszcząc w dłonie  "Wolę literowanie Melody, niż jej klaśnięcia" Otworzyłem usta by coś powiedzieć ale przerwała mi, jak to miała w zwyczaju- Odpowiedz po kolei. Chyba wiesz jak brzmią pytania- wyjaśniła poprawiając włosy "Pytanie. Wszyscy wiemy co chcesz usłyszeć"
-Muszę?-zapytałem...w sumie wszystkich
-Chyba tak-szepnął mi Ted
-Melody-powiedziałem od nie chcenia. Nie chcę by zaczęli się nią interesować. Blanca zmarszczyła brwi, prychnęła i odwróciła się siadając obok Mercedess. Dziewczyny zaczęły rozmawiać, co chwilę wymachując rękami, co oznaczało że wczuły się w konwersację.
-Co tam chłopaki?-zapytałem pocierając kolana
-Zabawne. Dobra dupa?-zaśmiał się Seth. Jego zawsze lubiłem najbardziej, "Ma do siebie świetny dystans". Mieliśmy dobry kontakt, wspólne tematy, zainteresowania i nie był aż tak rozwydrzony. Cóż, dalej to mamy.
-Kto?- zapytałem, udając że nie wiem o kogo chodzi
-Melody-brunet przewrócił oczami
-Em, tak-mruknąłem. "Nie ciągnij tego tematu. Zarumienisz się. Wiesz to"
-Masz zdjęcie?-zapytał Dan "Tysiąc" 
Odblokowałem telefon i odszukałem to ładne zdjęcie i pokazałem chłopakom. Odwróciłem głowę w innym kierunku by nie zauważyli u mnie zmiany koloru.
-Harris?-zapytał Oli
-Znasz ją?-zapytałem zdziwiony
-Ta, moja siostra się nią jara i jest modelką czy kimś tam, w każdym bądź razie moja mama otwiera sklep
i ona będzie reklamowała tam ciuchy, nie wiem. Wiem, że zrobią jej zdjęcia w ciuchach i one będą wisiały tam w tle witryny, czy jakoś tak - wyjaśnił miotając się. "Nie wiedziałem" . Uśmiechnąłem się do chłopaków, mając nadzieję że to załatwi sprawę.
-Chodzę z nią-powiedziałam, napotykając dziwne, niedowierzające spojrzenie Victor'a
-Nic nie mówię-chłopak uniósł ręce w obronnym geście


instagram.com/melody_queen 
# I feel like he's everything I've ever wanted * 
#Marcel 

Zasnąłem z uśmiechem na ustach,wiedząc że moja księżniczka, myśli o mnie. Księżniczka. Nigdy tak jej 
nie nazywałem. Powinienem to zmienić. Słyszałem jak Lou nazwał ją tak kiedyś, a jej oczy się tak ładnie zaświeciły. 
Melody Harris dostałaś tytuł księżniczki. 


Pov Louis
Zawaliłem. Cholera. Jest kiepsko. Jest tragicznie. Jest bardzo źle. Jest bardziej niż źle.
Co ja sobie myślałem?!
Nic.
Właśnie w tym problem.
Idiota.
Wielki.
Największy.
Zostawiłem ją a teraz jej nie ma. Zaciągnąłem ją tutaj. Prawie, że siłą. Obiecałem się nią zająć. Siedzieć obok niej, pilnować czy nikt jej nic nie robi, chronić przed ludźmi pod wpływem.
A co zrobiłem?
Nic.
Właśnie w tym problem.
Teraz jej nie ma. To moja wina.
Gdzie jest?
Ktoś ją porwał? Stało jej się coś? Jest bezpieczna? Co robi? Ktoś ją dotknął? Jak się czuje?
Nie wiem, nic. Miała na mnie poczekać. Miałem ją odprowadzić przed dwudziestą drugą do domu.
By mieć pewność, że jest bezpieczna.
Wyjąłem telefon by sprawdzić czy nie mam żadnej wiadomości. Nic. Nawet nie napisała.
Przecież nawet nie ma dziewiątej...rano. Świetnie. Dwudziesta trzecia czterdzieści.
Co ja zrobiłem?
Ona mnie znienawidzi. Wkopałem się. Co mam teraz zrobić?
Zagrać bad boy'a i wmówić jej że to nic takiego? Użyć moich sztuczek by zapomniała? Rzucić kilka czułych słówek z nadzieją, że zamydlą jej oczy?
Czy rzucić się na kolana, błagając o wybaczenie? Przyznać się do oczywistego błędu i mieć nadzieję
że ze mną nie skończy? Obiecać poprawę i prosić by mnie naprawiła ? 
Zrobiłbym to?Płaszczył bym się przed jakąś dziewczyną, przepraszając? Przed jakąś nie, przed Jen - tak.

_________________________________________
* fragment Taylor Swift-White Horse

No więc mamy perspektywę chłopaków  ;) Mam nadzieję, że rozdział się podobał xx
Dziękuje za wszystkie wejścia i komentarze <3 !




6 komentarzy:

  1. Anonimowy2:35 PM

    Podobał sie bardzo! Częściej pisz z perspektyw chłopców :) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy9:19 PM

    Super rozdział :*
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. superrrrrrrrrrrr jak zwykle z resztą :D
    życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku ja się nastawiłam, że będzie już opisana randka a ty perspektywy chłopców. No nie pomyślałabym! Ale bardzo mi się podoba rozdział taki edusfciweksujdiewksajdixuwdjshndixuewjhasndceb rozumiesz mnie, prawda? Ej tak na marginesie, ty założyłaś Instagramy bohaterom? Podsumowując rozdział jest cudowny nie mogę się doczekać na następny. :) życzę Ci duuużo weny <3!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ejj czm nie ma roździłu?
    Weny życze boskie opowiadanko <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Czekam na kolejny x3

    OdpowiedzUsuń